Echo Maryi Królowej Pokoju
Strona Główna » Menu » Menu Górne » Strona Główna » Tylko Bóg jest Pokojem - wywiad z Mariją

Tylko Bóg jest Pokojem - wywiad z Mariją

O.Livio: Mario! Słuchając tego orędzia odniosłem wrażenie, jakby Niebo się otworzyło zsyłając nam to, co najpiękniejsze. Matka Boża zaczyna od radości, potem mówi o pokoju i miłości. Wspomina o Niebie i zapewnia „jestem z wami”. Tak, jakby chciała przynieść całą radość Raju, aby zapanowała na Ziemi, na tym łez padole. 

Marija: Bogu dzięki, jesteśmy szczęśliwi z powodu tego orędzia. Kiedy usłyszałam te słowa, tak pozytywne i piękne, pomyślałam sobie: „Jak to dobrze! Jest tyle smutku, cierpienia, bezrobocia, rozmaitych problemów – tymczasem Matka Boża przychodzi i mówi o Raju”. Od razu chciałoby się tam pójść. Nie wiem, czy Ojciec miał podobne odczucia.

O.L.: Tak! Ty widzisz Matkę Bożą i wiesz, czym jest Raj.

M.: To jest właśnie najpiękniejsze! Razem z Matką Bożą przychodzi Raj i pragnienie Raju. Tak jest codziennie. Kiedy daję moje świadectwo, niekiedy mówię: „Wyobraźcie sobie, jakim wyrzeczeniem jest dla mnie każdy dzień. Przychodzi Matka Boża, a potem muszę wracać do rzeczywistości dnia codziennego, gdzie jest tyle cierpienia, muszę wrócić na ziemię, czując tę woń Raju, którą przynosi Matka Boża, myśląc o tej radości Raju, która od niej bije”.

Mimo, że modlimy się, polecamy w modlitwach osoby chore, pogrążone w rozpaczy, prosimy o uzdrowienie, o poprawę sytuacji osób, które przeżywają trudności duchowe czy materialne, albo martwią się o pracę, której potrzebują, aby przeżyć. Tymczasem Matka Boża przychodzi, nieskazitelna, radosna, przepiękna. Pojawia się myśl, że przecież Ona już jest w Raju. Jeśli jesteśmy rozmiłowani w Matce Bożej, już tu, na Ziemi, możemy odczuć smak Raju, o którym Ona mówi, możemy świadczyć swoim życiem o Niebie, które nam przynosi. Jeśli będziemy bardziej ufać Bogu, dając świadectwo, staniemy się mniej przywiązani do rzeczy ziemskich, materialnych, do życia doczesnego, tęskniąc za Niebem.

Matka Boża wielokrotnie powtarzała, byśmy pragnęli Nieba. Wszyscy powinniśmy pójść drogą świętości, dotyczy to szczególnie tych, którzy postanowili pójść drogą nawrócenia, zmienić swoje życie, przyjmując orędzia, które Matka Boża daje tutaj, w Medziugorju. Zostaliśmy zaproszeni, zostaliśmy wezwani. Matka Boża mówi, zwracając się do nas: „Drogie dzieci”. Maryja liczy na nas, wzywa nas, byśmy byli z Nią. Chce wywołać – jak ja to nazywam - rewolucję miłości. Dla tych wszystkich, którzy są zagubieni, żyją bez Boga, bez modlitwy, bez wiary, bez nadziei. Świadectwo Matki Bożej, Jej obecność, to przeogromny dar.

O.L.: Maryja mówi: bądźcie radością i pokojem. Aby osiągnąć radość, jaką drogę należy przejść? Na ogół ludzie są smutni i niespokojni. Co ci ludzie mają zrobić, aby odnaleźć radość i pokój?

M.: Wrócić do Boga. Wrócić do modlitwy. Matka Boża mówi o tym bardzo jasno: „Bez Boga nie ma przyszłości ani życia wiecznego”.  My również powinniśmy jasno i zdecydowanie odrzucić grzech. Pamiętam jak Maryja pozwoliła nam podejść i dotknąć swojej szaty. Zaczęliśmy płakać, na widok plam, które się pojawiły. Zapytaliśmy, dlaczego Jej szata stała się taka brudna, a Maryja odpowiedziała, że to z powodu naszych grzechów. Co wtedy zrobiliśmy? Następnego dnia wszyscy poszli do kościoła, całymi rodzinami, i zdecydowali, że nikt nie chce zostawiać plam na szacie Matki Bożej. Przystąpiliśmy do spowiedzi – i byliśmy gotowi. Tak samo dzisiaj – powtarzam to nieustannie pielgrzymom - jeśli chcemy otrzymać łaskę, musimy sami pozostawać w łasce, musimy wyrzec się grzechu i pójść drogą nawrócenia. Dokonać wyboru. Przykładowo, jeżeli ktoś nadużywa alkoholu – ma z tym skończyć.

O.L.: Jak mi się wydaje, Matka Boża chce powiedzieć, podobnie jak w orędziu z ubiegłego miesiąca, że ci ludzie, którzy doznają niepokoju, żyją w grzechu, ale są tak zaślepieni, że nawet nie wiedzą, czym jest grzech, powinni zobaczyć w nas coś innego, co im otworzy oczy, pozwoli zrozumieć, że istnieje życie inne niż ich własne. Właśnie dlatego nasze świadectwo jest sprawą podstawową, aby ludzie mogli się nawrócić.

M.: Tak, to prawda. Grzech stał się dziś tak silny i wszechobecny, że przestaliśmy być wrażliwi. Jednak sumienie istnieje. Kiedy człowiek zostaje sam na sam ze sobą, odzywa się sumienie i nie daje mu spokoju. Jest to szczególnie widoczne w przypadku osób, które dopuściły się aborcji czy innych grzechów ciężkich. Wcześniej czy później przychodzi ten moment, kiedy budzi się sumienie. Bogu dzięki, nie jesteśmy samym tylko ciałem, nie tylko ciało domaga się pokarmu, lecz także dusza. Są ludzie, którzy mówią: „Czujemy taką potrzebę, że musimy wracać do Medziugorja. Czujemy się jak samochód bez paliwa. Wracamy, ładujemy akumulatory i dopiero wtedy wracamy do domu”. O duszę trzeba dbać jak o kwiat, który wymaga podlewania.

O.L.: Powinniśmy karmić swoją duszę przez modlitwę. To właśnie od modlitwy wszystko się zaczyna.

M.: Matka Boża pokazywała nam to od samego początku. Zaczęła modlić się razem z nami. Poprosiła, żebyśmy odmawiali 7 x Ojcze nasz, potem poprosiła o Różaniec, potem o wszystkie tajemnica Różańca, o trzy godziny modlitwy, ciągle prosiła o więcej. Wreszcie powiedziała: niech wasze życie stanie się modlitwą. Każdy oddech, każda praca, którą wykonujecie, wszystko, co robicie. Oczywiście, czasem trzeba się zatrzymać. Ja sama, na przykład obierając ziemniaki, jednocześnie się modlę, odmawiam akty strzeliste. Ale czasami zostawiam wszystko, zapalam świecę. Medziugorje to ziemia Matki Bożej, tutaj można pójść na Kriżevac, można pójść na Podbrdo. Przedwczoraj poszliśmy na Kriżevac o drugiej w nocy. Są upały, jedyny sposób, żeby trochę odpocząć od gorąca, to pójść na Kriżevac nocą. Ktoś powie, że jest ciemno, albo że się boi, ale jeśli przełamie się te obawy i zdecyduje się pójść, przeżywa nadzwyczajne momenty, które zostają w sercu na całe życie. Czasami chodzimy wczesnym rankiem.

Pamiętam, jak ojciec Slavko zdecydował, że zostanie moim kierownikiem duchowym, powiedział mi: o piątej rano. To były piękne chwile. Mogłam pospać dłużej, powiedzieć, że to dla mnie za wcześnie, że mam jakieś inne obowiązki. Ale teraz to doceniam, po tylu latach. Wspominam te chwile, także wschody słońca na wzgórzach, pamiętam jak wielbiliśmy Boga w pięknie przyrody, jak św. Franciszek. Słońce, góry, każde drzewo – wszystko zamienia się wtedy w modlitwę, staje się poezją, nasza dusza bardzo potrzebuje tej czułości, którą odkrywa tylko w takich chwilach, wobec piękna przyrody. Matka Boża kiedyś powiedziała, byśmy obcowali z naturą, bo w przyrodzie wszystko mówi o Bogu. Natura walczy – my też walczymy. W tych dniach w Medziugorju było bardzo upalnie. Patrzyłam na drzewo granatu uginające się pod ciężarem owoców i myślałam: Jest susza, nie ma kropli deszczu, upał 40 stopni – a to drzewo walczy. Może wystarcza mu rosa, nie wiem, jak to możliwe. Widok tego drzewa wprawił mnie w zdumienie. Wyrosło na wzgórzu, między skałami, dookoła same kamienie – a ono walczy. I ja też mam walczyć, to drzewo daje mi lekcję życia.

O.L.: W zeszłym roku, w lutym, Maryja powiedziała, że <przyroda walczy w ciszy o nowe życi>. Często odwołuje się do przyrody, aby nas obudzić. Mario! Chciałbym podzielić się z tobą pewną refleksją i zadać pytanie. Zauważyłem, że w ostatnim czasie Matka Boża niestrudzenie powtarza, byśmy byli <modlitwą za tych, którzy się nie modlą, pokojem, dla  tych, którzy nie mają pokoju, byśmy byli miłością Jej miłości>. Jednocześnie odnosi się wrażenie, że w świecie jest coraz mniej wiary, coraz mniej miłości, coraz więcej mroku i zła. Kiedy słyszę, jak Matka Boża mówi <bądźcie>, zastanawiam się, do ilu osób kieruje te słowa? Niewiele jest takich osób. Jak mają udźwignąć ten ogromny ciężar, stanowiąc przeciwwagę dla niedowiarstwa, które szerzy się na świecie?

M.: Każdy jest kroplą w morzu, ale to właśnie krople tworzą oceany. Przykłady można mnożyć, jest wiele takich osób. Na przykład Jan Paweł II, który żył w czasach nam współczesnych, albo o. Slavko, o którym Matka Boża powiedziała, następnego dnia po jego śmierci, że narodził się dla Nieba i wstawia się za nami. Mamy być jak latarnie morskie, które swym światłem rozpraszają mrok i wskazują drogę żeglarzom. Sądzę, że łatwo można rozpoznać osobę, która jest wiarygodna, uczciwa, sprawiedliwa, wierząca, nie przechwala się, nie plotkuje, nie robi nic na pokaz. Kiedy ktoś wybrał drogę nawrócenia, to po prostu widać. Właśnie tego oczekuje od nas Maryja, byśmy byli odbiciem Jej miłości.

O.L.: Każdy z nas ma rodzinę i znajomych. Wszyscy patrzą, czy potrafisz wytrwać, czy jesteś stały, czy rzeczywiście zmieniłeś swoje życie. I to im daje do myślenia.

M.: Nie tylko to. Widziałam bardzo wiele osób, które przyjechały do Medziugorja i całkowicie odmieniły swoje życie. Ci ludzie naprawdę stali się jak te latarnie morskie. Kilka dni temu pewna osoba opowiadała mi o mężczyźnie, który przeżył nawrócenie tutaj, w Medziugorju. Prowadził życie całkowicie pogańskie. Stał się dobrym człowiekiem, jest zawsze uśmiechnięty, zawsze do dyspozycji. Ja sama jestem raczej zamknięta w sobie, muszę z tym walczyć, ale Matka Boża to zmienia. Chciałabym być odbiciem Jej miłości, aby to było widoczne, że jestem osobą szczęśliwą, tym szczęściem, które daje Bóg, także kiedy spotykam się z ludźmi. Powinniśmy walczyć także z naszym charakterem, z naszymi przywarami, z naszym egoizmem. W miejscu własnego ja mamy postawić Boga – a wówczas będziemy szczęśliwi.

O.L.: Mario! Jeszcze jedno pytanie. Matka Boża często mówi o nienawiści. Niedawno powiedziała, że na świecie są wojny, w ludzkich sercach panuje nienawiść. Kiedy jest mowa o wojnach i o nienawiści, czy nie należałoby przede wszystkim przypomnieć o tym, że z nienawiści do Boga wypowiedziano Mu wojnę?  I że nienawiść do Boga to główny powód nienawiści i wojen między ludźmi?

M.: Dokładnie tak. Głęboko wierzę, że wojny są owocem nienawiści do Boga. Ludzie krzywdzą innych i krzywdzą samych siebie – z nienawiści. Trzeba pamiętać o tym, że każdy człowiek jest darem, a kiedy spojrzymy na siebie i na drugiego człowieka jak na dar, wówczas nie ma miejsca dla nienawiści. Każdy z nas jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, Matka Boża przypomina o tym mówiąc, że jesteśmy odbiciem Bożej miłości. Kiedy jesteśmy odbiciem Bożej miłości, Bóg obdarza nas po tysiąckroć, stajemy się narzędziami w Jego ręku. Ludzie to widzą. Ja sama mogę stwierdzić, z własnego doświadczenia, że więcej radości jest w dawaniu, niżeli w braniu. To wielka radość w sercu, kiedy jesteś darem dla drugiego człowieka. Tymczasem zdarzają się osoby, które ciągle mówią tylko o sobie. Nic tylko ja i ja. Matka Boża mówi, żeby nie stawiać własnego ja w miejscu Boga. Kiedy należymy do Boga, On błogosławi nam, pomnaża w nas miłość bliźniego. Sprawia, że stajemy się radosnymi świadkami.

O.L.: W ubiegłym miesiącu Matka Boża powiedziała bądźcie miłością mojej miłości. Teraz mówi bądźcie odbiciem mojej miłości.

M.: Matka Boża próbuje nam powiedzieć: „Moja miłość jest tak ogromna, że wciąż próbuję wam o tym powiedzieć, ale nie wiem czy zrozumieliście”. Mimo wszystko, Matka Boża była dziś szczęśliwa i to napawa mnie optymizmem. W Medziugorju nie ma zbyt wielu pielgrzymów, na szczęście przyjeżdżają, ale już zaczyna się mówić, że niedługo znowu wszystko zamkną, że nie wiadomo co będzie dalej. Zamiast krakać, trzeba pamiętać, że życie jest piękne. Trzeba żyć, zamiast poddawać się czarnym myślom. Matka Boża mówi, że mamy być miłością, mamy być radością, cieszyć się każdą chwilą. Nie możemy zmienić tego, co minęło. Możemy żyć chwilą obecną i przeżywajmy każdą chwilę radośnie, z Matką Bożą.

O.L.: Obecnie przeżywamy czas, w którym nie ma nic pewnego. Jedynie Bóg może dać nam pewność. Matka Boża o tym przypomina. Mówi: <Nie zapominajcie: ja jestem z wami>.  Możemy być pewni tylko jednego, że Ona jest z nami. Cała reszta jest dziś niepewna.

M.: Dzisiaj rozmawiałam z pewną kobietą, która mówiła, że chodzi na jogę, robi ćwiczenia relaksacyjne, żeby odnaleźć siebie, odprężyć się i odzyskać pokój. Powiedziałam jej, że bez Boga żadnego pokoju nie odzyska. Matka Boża dzisiaj powiedziała: ja jestem z wami i oręduję za wami wszystkimi przed moim Synem Jezusem, aby dał wam swój pokój. Ludzie uprawiają gimnastykę, chodzą na jakieś kursy jogi, kursy medytacji – a przecież to takie proste. Matka Boża mówi: módlcie się. Kiedy się modlimy, odprężamy się, odpoczywamy, dusza odnajduje się w Bogu i odzyskuje harmonię, także ciało powraca do równowagi. Zostaliśmy stworzeni dla Boga i powinniśmy pozostawać w kontakcie z Bogiem. Bóg jest naszym pokojem. A jeżeli szukamy jogi, jakichś medytacji i nie wiadomo jakich technik, z pewnością znajdziemy technikę, ale pokoju i tak nie znajdziemy.

Tymczasem Matka Boża mówi nam, że tylko Bóg jest pokojem. Wzywa nas od 40 lat. Jest niestrudzona. Liczy na nas. Troszczy się o nas, kocha nas, nieustannie nalega, wzywa nas z ogromną miłością, ponieważ Ona jest Niewiastą przyszłości, która przychodzi z Nieba, która wie, jacy jesteśmy. Ona jest Matką Jezusa i naszą Matką. Ona wysłuchuje naszych modlitw, płynących z głębi serca. Kiedy zbliża się czas objawienia, widzę w koszyku z intencjami różne zdjęcia, na których są dzieci, widzę listy, w których ludzie otwierają swoje serca. Matka Boża wiele wycierpiała i wie, czym jest cierpienie. A teraz jest w Raju, w chwale Nieba, do której także i my jesteśmy wezwani. Dlatego Maryja powtarza w swoich orędziach: wróćcie do Boga, wróćcie do modlitwy, nawróćcie się, wybierzcie drogę świętości. Sądzę, że w dzisiejszym świecie toczy się potężna walka z Bogiem, lecz dokonuje się także „rewolucja Gospy”, rewolucja miłości Boga, który posyła swoją Matkę, aby dodawała nam otuchy: odwagi, dzieci! Jestem z wami!

Bóg wysyła do nas Matkę Bożą, swoją i naszą Matkę, aby zapewniła nas, że nie jesteśmy sami, że walczy po naszej stronie. Jednocześnie Matka Boża mówi, że jesteśmy wolni i sami dokonujemy wyboru. Dlatego Maryja ciągle wzywa: wróćcie do Boga, abyśmy powiedzieli Bogu „tak”, będąc w pełni wolnymi. A wówczas Bóg będzie działał, nieraz to widzieliśmy, na przykładzie osób, które doznały uzdrowienia, które nawróciły się, otworzyły się na Boga. Widzieliśmy wielu młodych ludzi, cierpiących na anoreksję czy uwikłanych w uzależnienie od narkotyków, jak porzuciły grzech i zaczęły zupełnie nowe życie – widać, jak bardzo się zmienili, jacy są wspaniali. Jest także wiele powołań. Jaki sens ma powołanie dla kogoś, kto nie ma wiary? Tymczasem jest wiele dusz, które mówią „Totus Tuus” Bogu i Matce Bożej. Dziś rano spotkałam takiego młodego człowieka i dziękuję Bogu za to, że są jeszcze takie piękne, niewinne dusze, tak bardzo rozmiłowane w Bogu. To wielka nadzieja dla świata.

O.L.: Z pewnością, Bóg działa, Duch Święty działa, i Matka Boża działa, jest obecna. Przez te wszystkie lata przygotowuje Apostołów swojej miłości. Są tacy ludzie i to jest siła, która napędza świat. Nie wolno popadać w nadmierny pesymizm. Prawda, Mario?

M.: Dokładanie! W tym roku jest pięć czy sześć powołań w naszej parafii. Młodzi ludzie postanowili poświęcić swoje życie Bogu. Dopiero zaczynają tę drogę, ale widać, że Matka Boża pracuje, przemawia do serc młodych ludzi, którzy noszą w sercu tę myśl, żeby służyć Bogu całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim ciałem, żeby oddać swoją młodość Bogu. To bardzo piękne. Zawsze się wzruszam, kiedy patrzę na młodzież podczas Festiwalu Młodych, także w tym roku, pomimo koronawirusa i wszelkich trudności, przyjechało tak wielu młodych ludzi, którzy mieli w sobie ogromną radość. Także w tych dniach, kiedy przybywają pielgrzymi, widać po nich tę wielką radość, że mogli tu przyjechać. Nie brakuje i zmartwień. Często mówią, że przyjechali chociaż inni członkowie rodziny byli temu przeciwni, albo że nikomu nie powiedzieli, że jadą w podróż. A ja ich uspokajam, bo życie i śmierć są w ręku Boga. Myślę, że mamy za mało wiary, także w zwykłych codziennych sprawach. Powinniśmy wierzyć i powtarzać: Jezu, ufam Tobie! Ty wiesz, co jest dla mnie dobre.

O.L.: Matka Boża mówi: <Nie zapominajcie, że ja jestem z wami>. Ale my o tym zapominamy bardzo często. Zapominamy o tym, że Bóg istnieje, zapominamy o wszystkim. Należy tak zorganizować dzień, aby nie zabrakło czasu na modlitwę. Matka Boża nalega, powtarza to od lat. Jeśli nie zaczniemy od modlitwy, niczego nie będziemy rozumieć, nawet samego nawrócenia. Porywa nas gonitwa codziennych spraw, a powinniśmy zawsze pamiętać o modlitwie, a także o modlitwie rodzinnej.

M.: Zgadzam się z tym, Ojcze. Trzeba uporządkować swoje życie. Jeśli nie dbamy o utrzymanie ładu w codzienności, od razu pojawia się nieporządek i zaczyna się panoszyć ten rogaty. Pamiętam jak w pierwszych latach zapytaliśmy Maryję, dlaczego wybrała akurat to miejsce, a Ona odpowiedziała, że znalazła tu żywą wiarę. Nawet te drobne sprawy i zwyczaje, jak na przykład ten zwyczaj, który pielęgnowała moja mama: w każdą sobotę brała wodę święconą i szła poświęcić wszystkie pomieszczenia w domu i w gospodarstwie, także oborę, stodołę, ogród warzywny i pole. Ktoś powie, że to powierzchowne, ale te pradawne zwyczaje stały się u nas tradycją. Dzisiaj ja robię to samo – na pamiątkę mojej babci i mojej mamy. To także akt wiary. Pamiętam jak kiedyś było cielę, które nie chciało jeść. Babcia poszła poświęcić obejście i dała mu odrobinę święconej soli. Po jakimś czasie przyszła i mówi: „Odkąd dałam cielęciu tej soli, znów zaczęło jeść, odzyskało apetyt”. A w dzisiejszych czasach powinniśmy dawać poświęconą sól także naszym dzieciom. Te wszystkie drobne rzeczy stanowią część naszego życia. Jeśli tylko mamy wiarę, mogą uczynić cuda.

O.L.: Tak, trzeba mieć wiarę. Są to przejawy wiary w życiu codziennym, wiary w działanie Boże.

M.: Całe nasze życie składa się z drobiazgów. Matka Boża prosi, byśmy się modlili. W momencie, kiedy zaczynamy się modlić, Bóg działa w naszym sercu, czujemy obecność Boga. W czasach komunizmu nikt nie mógł mnie przekonać żadnymi wywodami przeciwko Bogu. Tak głęboko była zakorzeniona w moim sercu wiara wyniesiona z domu. I właśnie tego potrzebujemy dzisiaj. Osób, które głęboko wierzą i dają świadectwo.

O.L.: Mario! Czy czujesz się na siłach, aby powiedzieć coś o pięknej postaci J.E. Ks.Abpa Hosera, który odszedł do domu Ojca? Był bardzo lubiany przez mieszkańców Medziugorja i cieszył się wielką przychylnością pielgrzymów.

M.: To była wielka łaska. On sam, kiedy otrzymał nominację i został wizytatorem apostolskim w Medziugorju, spotkał się z wszystkimi Widzącymi zaraz po przyjeździe. To był Boży człowiek, człowiek wielkiej modlitwy, wybitny intelektualista. Niestety odszedł od nas. Jutro w Medziugorju sprawowana będzie żałobna Msza Święta za jego duszę. Był osobą bardzo ważną dla sprawy Medziugorja, został tu przysłany z woli samego Papieża. Z jednej strony jego obecność była wielkim darem, z drugiej pewnego rodzaju oficjalnym urzędem. Dzięki temu inaczej się patrzy na Medziugorje. Zmienił się sposób postrzegania tego miejsce za strony Kościoła, świata czy dziennikarzy. Kościół okazał zaangażowanie, przez obecność swego wysłannika, śp. abpa Hosera, który był osobą kompetentną, posiadającą odpowiednią wiedzę, jako że należał do komisji, która zajmowała się objawieniami w Rwandzie i uznała te objawienia.

Z tej perspektywy, Bogu dzięki, uznano autentyczność pierwszych siedmiu dni objawień, a Medziugorje jest nie tylko parafią, lecz uzyskało status Sanktuarium. W maju tego roku Ojciec Święty zaliczył Medziugorje do Sanktuariów, obok miejsc takich jak Lourdes, Fatima, Guadalupe. To była dla nas ogromna radość, a abp Hoser przyczynił się do tego, przez swoje świadectwo, przez swoją obecność wśród pielgrzymów i wielką miłość do Matki Bożej. Jesteśmy mu wdzięczni całym sercem za jego dyspozycyjność. Jesteśmy wdzięczni także Stolicy Świętej, za ten most łączący Medziugorje i Rzym. Dziękujemy Ojcu Świętemu za ten zaszczyt. Nikt nie spodziewał się takiego  wydarzenia. Mówiło się, że dopiero po śmierci Widzących będzie można coś powiedzieć. Tymczasem, Bogu dzięki, doczekaliśmy się tej łaski tak wielkiego daru jeszcze za życia.

Modląc się za jego duszę będziemy modlić się także za Ojca Świętego, który pozwolił aby J.E.Abp Hoser przyjechał do Medziugorja. Był to dla nas wielki zaszczyt. Maryja nie wspomniała o nim, tak jak o o. Slavko, ale on był bardzo blisko Maryi, także w momencie przejścia z tego świata do życia wiecznego. Kiedy dowiedzieliśmy się, że sytuacja pogorszyła się, że serce staje się coraz słabsze, modliliśmy się o cud. Jednak był osobą w podeszłym wieku, spędził wiele lat na misjach, chorował na malarię – i jego organizm nie wytrzymał.

O.L.: Teraz będzie orędował za nami w sprawach dotyczących Medziugorja pomagając Maryi w realizacji Jej planów.

M.: Świętują teraz w Niebie razem z o. Slavko.

O.L.: Jakim językiem będą mówili? Po chorwacku czy po polsku?

M.: Nie wiem. Tam jest tylko jeden język: język miłości.

Marija i o. Livio odmówili na koniec Magnificat oraz Chwała Ojcu, i o. Livio udzielił błogosławieństwa.

     
  • Bieżące wydanie w formacie PDF "Echa Medziugorja" zawiera tylko 1 stronę wydania papierowego. Osoby zainteresowane otrzymywaniem pełnej wersji „Echa” drogą elektroniczną, proszone są o podanie swoich danych ... (czytaj więcej)